chwali ci się to «dobrześ zrobił» [ SW] chwali się co komu «coś jest komuś poczytywane za zasługę» [ SJPDor] chwalić Boga « Bogu dzięki, chwała Bogu» [ SJPDor] chwalić Boga «to bardzo dobrze; na szczęście; Bogu dzięki» [ USJP] chwalić sobie u kogo «być zadowolonym z pobytu u niego» [ SW] wszelki duch Pana Boga chwali
Jest Polska rozbisurmaniona, wycierająca sobie usta patriotyzmem a ręką zasłaniająca oczy. Jest Polska ludu, który musi jakoś żyć, nawet jeśli nie ma wielkich marzeń i ideałów, to on właśnie niesie w sobie: Lulajże Jezuniu i Wszelki duch Pana Boga chwali. - Mniej kadzidła więcej mydła - kontrował artysta.
A tu raz, dwa, trzy i jest! Nie dość, że dają do myślenia, to jeszcze trzepią człowiekiem, gdy potrzeba. Ot, choćby coś takiego, co miało miejsce jakiś rok temu. Niby to już rok minął, a stale mi to siedzi “pod zadaszeniem”. Do rzeczy jednak, żeby się zbytnio nie rozwodzić…. – Wszelki duch Pana Boga chwali!
ralnych, trwałości danego przez Boga porządku spraw przyrody i życia człowieka. Poczucie transcendencji (i determinacji) przenika się tu ze społeczną akceptacją ist- nienia różnic społecznych (pionowych) o podłożu majątkowym, którym należy się przeciwstawiać pracowitością i uporem w dążeniu do poprawy losu swojej rodziny
W filmie dokumentalnym „Kościuszko: Jeszcze Polska zatańczy” pojawia się sympatyczna, czarnoskóra postać imieniem Jean Lapierre. Nie był to w historii Polski pierwszy Afrykanin uwieczniony w kronikach, pamiętnikach, na obrazach. Ciekawą wzmiankę o afrykańskich mieszkańcach Warszawy zawdzięczamy królowi Janowi III Sobieskiemu.
Look up the Polish to German translation of dh in the PONS online dictionary. Includes free vocabulary trainer, verb tables and pronunciation function.
Similar to Korek - Bal u Pana Boga Rema, Selena Gomez - Calm Down (Lyrics) 1641 jam sessions · chords : B Bᵐᵃʲ⁷ Eᵐᵃʲ⁷ E Bailey Zimmerman - Religiously 1968 jam sessions · chords : B♭ₘ⁷ G♭ D♭ A♭
(jakikolwiek) any dom pozbawiony wszelkich wygód a house without any modern conveniences na wszelki wypadek just in case na wszelki wypadek zaryglowała drzwi she bolted the door just in case za wszelką cenę at all costs, whatever the cost idioms wszelki duch Pana Boga chwali! (God) bless my soul!
wszelki duch pana boga chwali.. witaj!! ZnO i NaCl sa do tej pory moimi ulubionymi substancjami. myslalem o nich niedawno, jak gradstudent pracujacy ze mna wyznaczyl parametry modelu z nieprawdopodobnie malym bledem (formalnym, dopasowania), nie majac wyczucia co do realiow. czyli to co jak kiedys b. dawno temu :-)
Look up the Polish to German translation of dotyczący pana in the PONS online dictionary. Includes free vocabulary trainer, verb tables and pronunciation function.
UmfQ0z. Krok do szczęścia_Published on Jun 25, 2013Krok do szczęścia to mądra i pełna ciepła opowieść o tym, że życie nigdy nie przestaje nas zaskakiwać i że nic nie dzieje się bez przyczyny. We wszyst... SIW Znak
Hymny Kościóła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach OstatnichSpis treściPrzywrócenie1Nadchodzi świt2Duch Boży3Teraz wszyscy radujmy się4Wieczna prawda5Z wysokich szczytów gór6O Zbawco Izraela7Izraelu, Izraelu, wzywa Bóg8Cieszmy się9Gdy anioł z wysokości10Powstańcie, święci, zbudźcie się!11Dziękujemy Ci, Boże, za proroka12Sprawiedliwy Boże nasz13Chodź, gdzie proroka słychać głos14Zawsze modlimy się15Pierwsza modlitwa Józefa Smitha16Niech błogosławi Pan17Chwalmy człowieka18Strudzony wędrowiec19Naprzód marsz, święci20Adam-ondi-Ahman21Już dzionek jest bliski22Za potęgę tych gór23Dzieci Pana, pójdźmy wraz24Przyjdź Królu, Panie nasz!Chwała i dziękczynienie25Radujcie się, toż Pan26Wszelkie stworzenie, Boży świat27W tym dniu szczęścia i radości28Na wysokości Bóg29Fortecą mocną jest nasz Bóg30Wsza chwała, cześć i honor31Panu niech będzie cześć32Chwalmy Pana wszyscy wraz33Boże, do Ciebie zwracamy się dziś34Boże Odwieczny, Twa potężna dłoń35Hen naprzód dąż36Prowadź nas, o wielki Jahwe37Jak silne świadectwo38Jak wielkiś Ty39Światłością mą Pan40Ojcze, Twe dziatki wznoszą pieśń41Za urodę ziemi tej42Bóg miłością wszelką jest43Modlitwa dziękczynna44Niech się zbierze wdzięczny lud45Drogie dzieci, Bóg jest bliskoModlitwa i błaganie46Światłem mnie wiedź47Potrzeba mi Cię wciąż48Bliżej Cię, Boże mój49Drogi Panie, Zbawicielu50Panie, w krąg burza szaleje51Prawość nam daj52Służbie Tobie poświęceni53Pan jest mym Pasterzem54Miłość Zbawcy55Pójdź za mną dziś56Pójdź do Jezusa57Choć życia próby trapią nas58Wraz zebrać się już czas59Spokojny bądź60Łagodny jest nasz Bóg!61Jak długo, Panie święty mój62Droga długą się zda?63Gdy wiara silna64Gdzie znajdę spokój swój?65Bądź pokorny66Obdarz mnie świętością67Ojcze nasz w Niebie68Boże, radością wielką mi69Chrystus Panem mym70Zbawca żyje mój71Ja wiem, że żyje Zbawiciel mój72Świadectwo73Napełnij duszę moją74Cicha modlitwa75Czy modliłeś się?76Myślę o Tobie, Jezu mój77Modlitwy czas78Niech prowadzi Święty Duch79Modlitwa to niebiański dar80Niech łagodny płynie śpiew81Dzień sabatu82Jako rosa z nieba pada83Z Bogiem zostań, aż spotkamy się84Panie, już rozstając się85Ojcze, radośnie minął nam czas86Miłości Twej czuliśmy dar87Czas na pożegnanie88Panie, poślij i pobłogosław nas89Przed Tobą, Panie, chylę skroń90Dzień dobiega kresu91Bądź ze mną, Panie, wieczór tuż92Noc okrywa światło dnia93Ze mną bądź!Sakrament94Sakrament przyjmujemy dziś95Zbawco, kornie dziś prosimy96Boże, Ojcze, usłysz nas97O Boże, wieczny Ojcze98Przyjmując dziś symbole te99Jak słodko nucić piękny hymn100Ojcze Niebieski, wiemy101Jezu, Tyś Pan jest nasz102Jezusa imię to nasz hymn103Kornie w ciszy opuść wzrok104Z miłości Syna dał nam Bóg105Niech będzie wola Twa106Pamięć o śmierci na krzyżu107Skonał nasz Zbawca i nasz Pan108Na krzyżu, na Kalwarii hen109Podziwiam miłości czyn110Na wzgórzu, na zielonym111Jak wielka mądrość, miłość112Jezus w biedzie żyć musiał tuWielkanoc113O Zbawco, na Twej głowie korona114Poranek nam obwieścił cud115Pan zmartwychwstał!116Chrystus, Pan nasz, z grobu wstałBoże Narodzenie117Raduj się świecie118Pójdźcie dziś wierni119Nad polami w głuchą dal120Cicha noc121W Dawidowym mieście122Daleko gdzieś w żłobie123Chwalebna pieśń ta124Maleńkie miasto Betlejem125Anioł nam zwiastował tu126Kiedyś w Judei127Anioł pasterzom mówił128Bóg się rodzi129Dzisiaj w Betlejem130Gdy się Chrystus rodzi131Przybieżeli do Betlejem132Wśród nocnej ciszyTematy szczególne133Ponieważ wiele dano mi134Chcę, Panie, z Tobą iść135Najdroższe sercu Pasterza136Czy dziś dzięki mnie świat nieco lepszy był?137Wiele zadań w pracy tej138Kroczmy naprzód139Ważna każda chwila140Promień słońca świeci w duszy mej141Możesz swój rozświetlić szlak142Nim noc ciemna przyjdzie143Dziel się światłem144Dar ten składamy dziś145Mówmy często do siebie uprzejmie146Czyń, coś powinien147Na córki, synów, Panie, spójrz148Dobro czyń149Pamiętaj, dusza wolna jest150Policz łaski151Niech chwali Boga wszelki lud152Śmiało naprzód153Do nas dołącz już dziś154Naprzód, armio Boga!155Powołani służyć156Równy nasz krok157O, spójrz! Królewska armia158Niech twe ramię koło pchnie159Panie, przyjmij do królestwa160Oddani wierze161Syjonu młodzież mężnie dziś162Tyś nadzieją Izraela163Któż dzisiaj z Panem jest?164Krocz z wiarą165Wszystkie narody, usłyszcie wraz166Czas szybko przemija167Wśród przepięknych dzieł168Niech wszystkie ludzkie dusze169Jehowo, niebo, ziemia Twe170Tam pójdę, gdzie iść mi mój każe Pan171Piękne i czułe słowa172Och, czym prawda jest?173Pan nauczał nas tej prawdy174Żelazny pręt175Kiedy badam pisma święte176Powitajmy ten poranek177Spraw, bym uczył pod natchnieniem178Blask ewangelii spoczął już179Niech każdy z nas raduje się180Gdy mógłbyś tam, gdzie Kolob181Pójdźmy do świątyni Pana182O mój Ojcze183Każdy, kto dobro wzbudza w nas184W domu miłość jest185Niech miłość Syna wielka ta186Z ust świętych płynie słodka pieśń187Zwróćmy serca188Niebem może być nasz domPieśni dla dzieci189Dzieci Ojca Niebieskiego190Razem na zawsze wieczna rodzina191Jam dzieckiem Boga jest192Ja Ojca w Niebie mam193Słuchaj przykazań194Naucz mnie chodzić tą drogą195Światłość Boga196Boża troska197W naszym pięknym Deseret198Miłość wzajemnaPieśni dla kobiet199Jak siostry w Syjonie (Kobiety)200Początek nastał lepszych dni (Kobiety)Pieśni dla mężczyzn201Jesteście powołani (Mężczyźni)202O starsi Izraela (Mężczyźni)203Moc, której Bóg udzielił nam (Mężczyźni)204O wy, synowie Boga (Mężczyźni)205Czas mężom Boga wstać (Mężczyźni)206Miej uczucia pod kontrolą (Chór mężczyzn)Niech chwali Boga wszelki lud 151 Majestatycznie Niech chwali Boga wszelki lud. Pieśnią aniołów chwalmy Go. Niech Ojciec, Syn i Święty Duch Na ziemi uwielbieni są. Słowa: Thomas Ken, 1637–1711 Muzyka: Louis Bourgeois, ok. 1510–1561. Z: Genfer Psalter, XVI w. Psalm 148:1–2, 10–14 List do Efezjan 1:3
ROZDZIAŁ XXII W którym Maciek twierdzi, że Kazik Ginter jest głupim chłopakiem. Pan Żórawski tak był zamyślony, a może też drzemał, że nie słyszał biegnącego szybko po schodach Maćka i ocknął się dopiero, gdy go uradowany chłopiec uderzył mocno po ramieniu. Zerwał się, wyprostował, cofnął parę kroków, patrząc wystraszonemi oczami na Maćka i przeżegnawszy się, rzekł: — W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego! Wszelki duch Pana Boga chwali. — I ja go także chwalę! — zawołał Maciek. Ale pan Żórawski cofał się ciągle i wyciągnąwszy chudą i obrośniętą mocno rękę, mówił: — Giń, przepadnij, maro! — O laboga! laboga! co też to jegomość gadają. Ja przecie nie żadna mara, jeno Maciek Dratewka jestem. — Różne postacie na siebie mary przybierają — mówił grobowym głosem pan Żórawski — kto wie, ażali postury Maćka, Dratewką zwanego, także jaki duch nie przybrał na się. — O rety! rety! jaki też to jegomość jest śmieszny! Gdzieby zaś duchy moją posturę przybierać mogły. Jam jest Maciek, com chodził tam na górę po klucze od lochów i oto te klucze mam. O, laboga, laboga! To mówiąc, począł dzwonić kluczami i pokazywać je panu Żurawskiemu. Widok ten opamiętał starego burgrabiego, bo zbliżył się i oglądając bacznie Maćka od stóp do głów, spytał: — Żali w rzeczy samej jesteś Maćkiem, nie marą, wiodącą ludzi na pokuszenie? — O, rety! rety! a też to jegomość wydziwia! Jużcić że jestem Maciek i nikogo na pokuszenie nie wiodę. — I masz klucze? — A mam! — Pokaż! Tedy Maciek wręczył mu klucze, które on bacznie oglądał i gadał raczej do siebie, niż do Maćka: — Ten jest od lochu pod wieżą, gdzie są tortury; ten od loszku małego, gdzie siedzi dwóch łyczków warszawskich; ten, gdzie wsadzono Madejową, kramarkę!.. — Matuś moja, matuś! — ryknął Maciek — o laboga, laboga! jegomość, czego stoimy? chodźmy uwolnić moją matuś! chodźmyż a żywo, bo umrę z żałości. O, laboga, laboga! I począł zawodzić i nosem głośno pociągać i jęczeć tak krzykliwie, że pan Żórawski rzekł surowo: — Cichaj, chłopcze, cichaj! tam na górze rejwach jest niemały i nie trzeba, żeby nas usłyszeli. Cóżeś ty, do stu katów, baba czy co? Słyszał to kto, żeby taki chłop, któremu się już wąsy pod nosem puszczają, beczał jak dziecko. Milczże mi do stu par paraluszów, bo wszystko twymi wrzaskami popsowasz i nie uwolnimy nikogo. — Już będę cicho, mój jegomość, już cicho będę, jeno chodźmy do matusi. Mój jegomość, mój jegomościuniu złoty!... I chwytając pana Żurawskiego za nogi, począł go całować i ściskać i błagać gorąco. Te prośby rozczuliły starego szlachcica, począł sam szlochać, nosem pociągać i prawić: — Ano, dobre z ciebie chłopię, rzetelnie mówię, że dobre, i chocieś łyk i szewckie dziecko, masz jednak szlachecką duszę w mieszczańskiem ciele. Szkoda wielka, żeś ty łyk, bo byś mógł daleko zajechać, a może i królem ostać, bo to nie nowina w naszej Rzeczypospolitej. Ale cóż... Chciał coś jeszcze mówić, ale mu Maciek przerwał, wnosząc nowe prośby, by szli uwalniać z lochu jego matką. Machnął tedy ręką i rzekł: — Ano chodźmy! Ruszył przodem, zgoła w innym kierunku, niż dotąd szli, a przez drogę gadał, mrucząc pod nosem: — Żebym go się nie dotykał, sam mu gęby węglem nie mazał i tych oto kluczy nie miał w ręku, tobym rozumiał, że to nie człowiek, jeno mara jakaś, która jeno posturę szewckiego chłopaka na się przybrała, Słychaneż to rzeczy, żeby na tym zepsutym świecie, byli ludzie z takiem dobrem sercem? Żyję ośmdziesiąt lat, a może i więcej i zawżdym jeno widział, że człek człekowi wilkiem... A tymczasem teraz w tych lochach, gdzie jeno cierpienia i jęki się rozlegają, spotykam takie złote chłopię! Ha! Pan Bóg czyni niekiedy takie cuda! Tak sobie mruczał pod nosem pan Żurawski i szedł przodem ciasnym, wązkim korytarzem, pełnym cuchnącej wody. Maciek za nim śpieszył. Nie szli jednak długo, bo nagle pan Żórawski skręcił w bok i postąpiwszy parę kroków, zatrzymał się przed żelaznemi drzwiami, i wskazując na nie, rzekł: — To tu! Maciek zatrzymał dech w sobie i patrzał niecierpliwie, jak pan Żórawski dygoczącemi ze starości rękami, począł szukać w pęku właściwego klucza. Znalazłszy go nakoniec, z trudnością wsunął w otwór, zakręcił i drzwi ze zgrzytem i łoskotem odsunął. Z ciemnego, niczem nie rozświeconego lochu, wionęło zatęchłe piwniczne powietrze i z głębi rozległo się stłumione, jakby z grobu lub trumien wybiegające pytanie: — A kto tam? żali i po nocy spać mi nie dacie? Maciek odgadł sercem, że to głos matki i z rozpaczliwym krzykiem, wołając: — Matuś moja! matuś! to ja... twój syn... o laboga, laboga, to ja! — Kto? co?... rozległ się ów ponury głos z głębi i przy słabym blasku latarki, który pan Żórawski trzymał, podniosła się gdzieś z ciemności jakaś postać. Ale już Maciek wpadł do piwnicy i rzucił się jak długi do nóg matki, szlochając głośno, zanosząc się od płaczu i wołając: — To ja, Maciek! wasz syn! przyszedłem was, matuś moja złota, uwolnić. Przez chwilę panowało milczenie, aż wreszcie Maciejowa surowym głosem zapytała: — A ty skądeś się tu wziął? — A przyszedłem, żeby was uwolnić! — Jak? jakim sposobem? Szwedy cię puściły? — Ej, gdzie tam Szwedy! sam przyszedłem przez lochy z panem Rafałowiczem. — Z panem Rafałowiczem? co ty mi tu pleciesz? a gdzie pan Rafałowicz? I spostrzegając pana Żórawskiego, spytała: — A to co za jegomość? — Moja jejmość — uznał za stosowne wtrącić się pan Żórawski — teraz nie czas pytać się kto zacz i jakim sposobem ten chłopak się tu dostał. Dość, gdy się asani dowiesz, żeśmy przyszli cię uwolnić. Zabieraj tedy swe manatki i ruszaj za nami, bo czas jest drogi. — Jakie manatki? ja żadnych manatków nie mam! — Moja matuś — nalegał Maciek — uciekajmy, bo nas Szwedy mogą zdybać. Rada ta wydała się Madejowej dobrą, bo rzekła: — Ano chodźmy, kiedy tak. Ruszono więc z piwnicy, a pan Żórawski zaraz drzwi na klucz zamknął. Maciejowa ciężko szła, głową kiwała niedowierzająco i mówiła: — Cud czy sen? Może mi się to śni wszystko? — Bywa i to czasem — ozwał się na to pan Żórawski — ile, że po tych lochach różne mary chadzają, ale teraz możesz jejmość być pewna, że to nie sen, ale najrzeczywistsza jawa. Tak mówiąc, szedł przodem krokiem posuwistym, wysuwając swe długie, cienkie nogi, tak że otyła Macicjowa ledwie mogła za nim nadążyć. I gdyby nie Maciek, który jej dopomagał i w ślizkich miejscach podtrzymywał, byłaby wkrótce ustała. Maciek był teraz w wybornym humorze, opowiadał, jako się przebrał za widmo, jako mu pan Żórawski twarz węglem uczernił, jako wykradł klucze panu Manderstörna i śmiał się głośno: — Hi! hi! hi! — pedam matusi, Szwedzisko tak się przestraszyło, że choć jest gruby i tłusty, skakał jak fryga. O laboga, laboga, to ci dopiero była uciecha patrzeć na tego Angielczyka Niemca, jak zmykał! Hi! hi! hi! Tak sobie gwarząc, doszli nakoniec do wieży, w której pan Rafałowicz z Kacprem i Kazikiem słodkim snem zasypiali. Czas już był wielki, bo Maciejowa zadyszana i spocona, ledwie szła i wniesiona prawie przez syna na schody, padła raczej na ławę niż siadła i rozglądając się dokoła, oddychała głośno. Dopiero odpocząwszy sobie nieco, gdy rozbudzono pana Rafałowicza i dwóch jego młodych towarzyszy, gdy ich zobaczyła, rzekła: — Teraz to wierzę, że to nie sen, jeno jawa. Ano, niech będą dzięki cudownemu Panu Jezusowi od Fary. Te heretyki mieli mię brać jutro na męki, bo gadali, żem ja rokosz uczyniła. A psubraty, to żem broniła swej krwawicy, to za to mię mieli na męki brać, jak jaką czarownicę? A bodajże ich pokarało! Byłaby jeszcze długo gadała, ale pan Rafałowicz poszeptawszy w kącie z Żórawskim, rzekł głośno: — Moja jejmość, teraz nie czas na gadanie. Musimy stąd się, mociumdzieju, wynosić. Chłopcy, zbierajcie się. Imć pan Żórawski wyprowadzi nas kanałem nad Wisłę i pójdziemy jej brzegiem ku ulicy Mostowej. Kazik, jeżeli znajdziemy jaką łódź, popłynie na Pragę do króla Jegomości... — Jak nie będzie łodzi, to wpław przepłynę Wisłę — ozwał się Kazik — jak trzeba, to trzeba! Nie nowina mi to. — Zobaczymy jak to będzie. Słuchajże teraz chłopcze, pilnie, żebyś wiedział, co masz powiedzieć królowi Jegomości, jeżeli do niego się dostaniesz... — Co nie mam się dostać! — O, laboga, laboga, jaki to głupi chłop z tego Kazika — ozwał się Maciek — on myśli, że król to taki sam jak ja, albo pan Rafałowicz. O, reta, reta, jaki on głupi ten Kazik! — Cichaj, cebulo! — Owóż tedy — ciągnął dalej pan Rafałowicz — jeżeli dostaniesz się do króla Jegomości, a staraj się koniecznie dostać, to powiesz mu, że z mego domku, za bramą Nowomiejską, kole Gdańskiej piwnicy, jest podziemne przejście... — A kiedy zawalone! — zawołał Maciek. Kazik nie wytrzymał, ale syknąwszy swe „cichaj cebulo,“ dał potężnego kułaka Maćkowi. — Nie bij! — ten zawołał — com ci winien? — Niestety! — mówił dalej pan Rafałowicz — podziemiem tem nie można się już dostać do zamku, ale powiesz królowi Jegomości, że zawżdy dotrzeć będzie można pod basztę przy ulicy Dunaju, a i to coś znaczy! My wszyscy czekać będziemy na naszych w moim domku. — A jakże się jegomość tam dostanie? — Pójdziemy nad Wisłą i przez Mostową ulicę, jeszcze przed świtaniem będziemy u siebie. A zatem, mociumdzieju, w drogę, bo teraz noc krótka i na wschodzie jeno patrzeć świtu. Prowadź że nas, mości Żórawski! Pan Żórawski w milczeniu otworzył drzwi i ruszył na schody, nie oglądając się na nikogo. Maciejowa, wzdychając ciężko i narzekając, że ją nogi i krzyż boli, przy pomocy, syna, który troskliwie jej pilnował, poszła za innymi. Niebawem znaleźli się w wązkim, ślizkim, cuchnącym mocno kanale i w niektórych miejscach tak nizkim, że zgięci do połowy posuwać się mogli. Wszyscy szli jednak raźno, nie zważając na to, ale z Madejową był wielki kłopot i gdyby nie Maciek ze swą wielką siłą, byłaby z pewnością ustała. Szczęściem droga była niedługa i wkrótce znaleźli się u wylotu kanału, nad samą Wisłą, która z głuchym pluskiem toczyła swe mętne fale.
wszelki duch pana boga chwali